Dzisiaj będzie o niedoskonałości, akceptacji, wsparciu, dobrym słowie itp. Ten temat krąży w koło mnie od dłuższego czasu i chyba najwyższy czas o nim napisać. Trochę już znacie mnie, moją rodzinę bliższą i dalszą. Nie wiem czy pamiętacie moje początkowe wpisy, gdy zamykałam za sobą kolejne drzwi przeszłości.
Zaczęłam może nie tak jak powinnam, ale to tak ze mną jest, kręci się coś w głowie wiem co chcę przekazać a gdy usiądę przed laptopem nie potrafię wyrazić tego co chcę powiedzieć może nie będę kombinować i ubierać pięknych słówek tylko napiszę tak jak to będzie wypływać z moich myśli i serca.
Ten wpis ma dotyczyć relacji rodziców z dziećmi, ja przez większą część życia byłam wychowywana tylko przez mamę tak że ten wpis będzie dotyczył naszej relacji.
Jak wiecie moja mama ma dosyć trudny charakter pisałam już o tym nie raz i nie dwa, wiem, że nas kocha ale po powrocie mojej siostry do naszego miasta bardziej zaczęłam zauważać coś co moim zdaniem nie jest dobrą relacją między moją mamą a nami i to niestety miało miejsce w przeszłość i ciągnie się do dania dzisiejszego. Teraz podam kilka przykładów
Zawsze dzieci innych były lepsze, lepiej się uczyły, były grzeczniejsze, ładniejsze, szczuplejsze itp. nigdy nie potrafiła nas pochwalić
gdy chorowałam na depresję powiedziała umaluj się, ubierz ładnie to ci przejdzie a ja w tym czasie nie mogłam wstać z łóżka, dopiero jak zobaczyłam moje zachowanie w sklepie gdy wpadłam w panikę, zaczęłam się dusić, musiałam wyjść (to było po jakimś miesiącu od zachorowania jak już byłam na lekach)
teraz czepia się o wszystko do mojej siostry lewie weszła z podróży to dlaczego tyle kurzu w pokoju (dzień wcześniej musieli kuć ścianę i wymieniać rurę od centralnego bo ciekła), dzisiaj dzwoni do mnie mówi czemu te miski stoją w łazience nie mogą stać w pralni one nigdy nie będą miały porządku na co odpowiedziałam ze były w pralni ale wieszali junkiers i majstrom przeszkadzali za chwilę no tak Marzena jadła serek i do lodówki nie schowała tak mnie tym wkurzyła, że powiedziałam jej wiesz co mama się nie gniewaj ale ty robisz to samo w Dusseldorf przed śmiercią Marlene jak byłyśmy razem to ciągle coś po Tobie musiałam sprzątać, nie odkładasz na miejsce no i chyba w tym momencie się obraziła bo się rozłaczyła.
nie wspomnę już o naszych dzieciach oczywiście ja i siostra to jesteśmy beznadziejne matki, nie potrafimy wychowywać swoich dzieci
Dlaczego ona nie widzi swoich wad i dlaczego nie widzi tego, że tym swoim zachowaniem nas rani, mam prawie 43 lata moja siostra 42 i chciałabym kiedyś usłyszeć od mojej mamy jestem z Ciebie dumna, kocham Cię taką jaką jesteś może za grubą, może nie zbyt inteligentną, ale jesteście moje, bardzo chciała mieć dzieci leczyła się żeby zajść w ciąże a nawet nie macie pojęcia ile razy słyszałyśmy że mogła się zastanowić z kim te dzieci miała i wiele jeszcze innych przykrych słów. Może to wynika z tego, że była nieszczęśliwa, że to życie jej się nie ułożyło na pewno kochała mojego ojca jak za niego wychodziła za mąż. Może ona też powinna przejść terapię. Czasami mówi że jej ojciec był bardzo ostry w wychowaniu, ona i jej bracia musieli chodzić jak w zegarku, nas też trzymała twardą ręką, nie mówię, że to źle bo uważam że dobrze nas wychowała i przygotowała do życia. Może jej ojciec też był wiecznie niezadowolony ze swoich dzieci a potem ona to przeniosła na nas.
Ja staram się trochę inaczej postępować z moim dzieckiem, chwalę go nawet za drobne rzeczy, często mimo porażki wspieram co i mówię, że jest dobrze, gdy walczył z wagą nigdy nie powiedziałam mu jesteś gruby weź się za siebie tylko że kocham Cię takiego jakim jesteś dla mnie nie ważne jak wyglądasz zawsze będę Cię kochać. Czasami jak mnie wkurzy to mówię mu: „Dzisiaj Cię nie lubię ale zawsze Ciebie kocham”
No to się napisałam, wywaliłam co mnie bolało, nie wiem czy zrozumiecie to co chciałam przekazać, mnie trochę ulżyło, tradycyjnie nie czytam tego co napisałam, mogą być literówki i nie wszystko zrozumiałe ale jak zacznę poprawiać to już nie będzie to.
Jak zawsze pozdrawiam Was i życzę przyjemnej soboty z lepszą pogodą niż u mnie.
Ja nie wiem Kiedy usłyszałam od rodziców słowo „kocham Cię” . poprostu tego nie pamiętam, wiec musiało to by. Ostatni raz jak byłam mała. Jak mówię do mamy – kocham Cię to odpowiada coś glupkowatego. To boli. Brakowalo ki też zawsze by mnie docenili, czy pochwalili. Niersz specjalnie cały dzień sprzatalam dom na błysk, pomagałam. Pamiętam gdy w technikum pojechałam po wyniki egzmainu kwalifikacyjnego. Gdy jechałam tata mi powiedział „a Sproboj tylko mi przynieść niezdany egzamin”. Pojechałam, miałam 98% !!! Byłam na 1 miejscu równo z koleżanka z całej naszej szkoły. Byłam taka dumna, dzwonie do taty i mamy by sie odrazu pochwalić…. I znow żadnego miłego słowa. Wiem jak to boli, ja moje dziewczynki doceniam. Chwale je, dziękuję im nawet jak posprzataja same klocki. To wazne. Mam nadzieję, że one będą dzięki temu szczęśliwe i zawsze będą mnie kochać. ❤
PolubieniePolubienie
Z tego co czytam masz podobne doświadczenia tylko że nasza czasami nam mówi że nas kocha. Myślę, że to że nasi rodzice nie są z nas 100 zadowoleni obojętnie jak byśmy się starali rzutuje na naszym życiu bo mamy niską samoocenę, a tak strasznie ciężko spojrzeć na siebie pozytywnie, ja zawsze miałam kompleksy na punkcie wagi, wyglądu i właśnie mama mnie nie wspierała tylko jeszcze bardziej dołowała, byłam przekonana że nikt mnie nie pokocha a jednak dla mojego męża jestem najpiękniejsza tak mi zawsze powtarza że kocha każdy centymetr to mnie buduje
PolubieniePolubienie
Do wagi, męża mam identycznie! Tylko, że on kocha to moje cialko. Ale ja nie pootrafie go pokochać (cialka mojego)
PolubieniePolubienie
Zawsze byłem zdania, że rola rodziców kończy się w momencie pójścia na swoje. Rodzicem pozostaje się zawsze, ale powinno się pozwolić dzieciom żyć po swojemu. Jednym z powodów naszego wyjazdu była właśnie chęć dania dzieciom pełnej swobody. Każdy musi znaleźć swoją drogę.
PolubieniePolubienie
Ja sam mam dość nietypowe relacje ze swoimi rodzicami… Często czuję się jak bezpański pies, więc jestem w stanie Cię rozumieć. Podejrzewam że Twoja mama po prostu ma taki charakter i raczej się już nie zmieni. Dobrze że Ty jesteś inna i na Filipa czegoś podobnego nie przelewasz, bo jednak człowiek potrzebuje czasem dobrego słowa i czuć wsparcie. Miłej niedzieli Ci życzę.
PolubieniePolubienie
Też myślę że ma taki charakter, czasami to boli bo taka mądra z niej kobieta a nie potrafi zrozumieć że nas rani, może robi to nieświadomie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pewnie tak. Nie mamy wpływu na to jakim kto jest człowiekiem i jedyne co możesz zrobić, to próbować rozmawiać…
PolubieniePolubienie