Weekend były intensywny. Wczorajsze chrzciny małej Friedy. Najpierw ceremonia w kościele później przyjęcie we włoskiej restauracji. Na początku była mowa o tym że pojedziemy dwoma autami jednak później Kai doszedł do wniosku aby jednak pojechać jednym bo pod kościołem problem z parkowaniem, z czego ja się bardzo ucieszyłam. Pojechaliśmy krótko przed 11, o tej godzinie miało się rozpocząć w kościele. Wszystko trochę przeciągnęło się w czasie ponieważ wcześniej była uroczystość I Komunii Św. . Wreszcie nadeszła nasza kolej przed kościołem Pani wczytywała kolejno zaproszony i tylko te osoby które były na liście zostały wpuszczone do kościoła. W kościele Pan pilnował aby każdy wchodzący zdezynfekował dłonie, kolejny Pan wyznaczał miejsca nie można usiąść. W tym dniu były dwa chrzty jedna rodzina siedziała po jednej a druga po drugiej stronie. Cała ceremonia podobna jak w Polsce, jednak zauważyłam pewne różnice np. nie było komunii. Po zakończonym nabożeństwie każda z rodzin wyszła innym wyjściem. Następnie udaliśmy się do restauracji. Powitano nas kieliszkiem Prosecco – co skojarzyło mi się z polskim weselem. Rodzice Friedy wygłosili krótki toast i wypiliśmy za zdrowie małej. Następnie zajęliśmy miejsce przy stole. Najpierw podano Bruschette jako przystawkę do Proscco.

Następnie podano przystawki: każdy otrzymał talerz z Crostini w trzech różnych wersjach 1. małż św. Jakuba; 2. tuńczyk, 3. grillowana włoska kiełbasa podane to było na rukoli – bardzo pyszne do tego półmiski z blanszowanymi warzywami, półmisek z włoskim wędlinami różnego rodzaju no i oczywiście nie mogło zabraknąć pomidorów i mozzarelli. Po przystawkach była chwila odpoczynku, rozmowy, wyjście na papierosa jak ktoś pali a w kuchni powoli przygotowywano dania główne.
foto z netu foto z netu
Dania główne były trzy do wyboru trzeba było określić się już przed imprezą kto na co się decyduje: 1 propozycja to cielęcina w sosie; 2. dorsz atlantycki z kurkami 3. filet z dorady z krewetką olbrzymią. Do tego było do wyboru spaghetti z ziołami lub pieczone ziemniaki w przyprawach. Ja zdecydowałam się na propozycje 3 czyli doradę. Do dania głównego podano białe wytrawne wino – nie przepadam za wytrawnym winem ale to wraz z potrawą komponowało się znakomicie. Po obiedzie Nina – mama małej rozpakowywała prezenty dziękując każdemu z w imieniu małej za prezent, czekałam jak na szpilkach jaka będzie reakcja na misia, którego podarowałam ja prezent został rozpakowany i chwilę później przeczytano kartkę i natychmiast Nina zaczęła mnie szukać i wołać chodź do nas, gdy podeszłam bliżej Nina załapała mnie za rękę i przyciągnęła aby zobaczyła ja Frieda przytula się do misia i oczywiście kilka razu usłyszałam dziękuję, byłam lekka wzruszona najbardziej wtedy gdy widziałam jak mała przytula misia. Gdy już wszystkie prezenty zostały rozpakowane zostaliśmy zaproszeni ponownie do stołu na deser i ciasto. Podano przepyszne tiramisu z owocami. Było przepyszne w smaku. Innego ciasta już nie byłam wstanie nawet posmakować.

Na pamiątkę chrztu Friedy dostałam mały upominek oraz kartkę w której opisany jest przebiej nabożeństwa oraz pieśni które były śpiewane w kościele.

Około godziny 17 wróciliśmy do domu. Gabi i Kai jeszcze mieli przed sobą 4 godziny podróży, na stałe mieszkają w pobliżu Dusseldorf. Szybko się spakowali i pojechali. Zostałam sama z moją panią, obie byłyśmy strasznie zmęczone tym weekendem, około 19 każda z nas poszła do siebie. Ja byłam tak zmęczona, że wyjątkowo już przed 22 poszłam spać. A
A co dzisiaj, poniedziałek czyli podopieczna w domu seniora, ja generalne sprzątanie a po tym weekendzie było co sprzątać, oczywiście pies na dokładkę no i miałam dzisiaj okazje spotkać się z Krysia to osobą, która poleciła mnie do tej pracy. pierwszy raz wybrałam się sama tak daleko autem, ale całe szczęście wszystko przebiegło sprawnie i bez niespodzianek. Spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze, naładowałam akumulatory na kolejny tydzień, tylko jedno mnie smuci, że w ten weekend Kai nie przyjedzie no ale cóż mam nadzieję że będzie dobrze a może w sobotę wybierzemy się z Juttą do miasta? Zobaczymy. Ale się dzisiaj rozpisałam.
Miłego wieczoru. 🙂
To niedziela pełna wrażeń i dobrego jedzenia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak pełna wrażeń i nowych smaków
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo się cieszę, że impreza się udała, bo wiem, jaka byłaś przejęta 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak trochę przeżywałam to prawda ale wszystko się udało
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Często niepotrzebnie sie stresujemy 🙂
PolubieniePolubienie
Wpuszczanie do kościoła przez wyczytywanie z kartki? Nawet w okresie pandemii to jednak dość nietypowe…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rodzina w której przebywam zachowuje się tak jakby pandemii nie było ale goście z rodziny mamy Friedy witali się łokciami, tutaj dwa obozy albo przesadzaja albo olewaja sprawę. A w kościele widocznie takie maja wytyczne też byłam w szoku nie spotkałam się z czymś takim
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U mnie na osiedlu wszyscy zachowuja się tak jakby pandemii nie było 🙂
PolubieniePolubienie
A ja nigdy się nie spotkałam żeby rozpakowywać prezenty na uroczystości 🙂 i u mnie, i jak bylam w gościach
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja też pierwszy raz spotkalam się czymś takim ale Polacy i Niemcy pod tym wzgledem bardzo się różnią
PolubieniePolubione przez 1 osoba