Największą bliznę na sercu zostawia pierwsza miłość, tą blizną jest sentyment.
foto z netu
Swoją pierwszą miłość poznałam w 1 klasie szkoły podstawowej, chodził ze mną do jednej klasy miał na imię Michał i był “przystojnym blondynem”. Mieszkaliśmy dodatkowo w tym samym bloku więc widywaliśmy się także poza szkołą. Od samego początku byłam zafascynowana kolegą na początku z wzajemnością. Wracaliśmy razem ze szkoły, czasami zamiast pójść do domu potrafiliśmy jeszcze przegadać przed blokiem z godzinę albo dwie. Taka sielanka trwała do trzeciej klasy, a potem Michał zaczął interesować się innymi dziewczynami, a jak nadal interesowałam się tylko nim. Moje “platoniczne zakochanie” trwało przez wiele lat. Niestety mój ukochany chyba w 7 klasie poznał dziewczynę 3 lata starszą od siebie i w wieku niespełna 16 lat został ojcem wtedy moje marzenia o “naszej miłości do grobowej deski” prysnęły jak bańka. Na szczęście jest on do dzisiaj ze swoją młodzieńczą miłością, są małżeństwem i mają 3 dzieci, ja też znalazłam swoją wielką miłość, ale powiem szczerze, że czasami jak go widzę to serce mi jeszcze mocniej bije.