Przeczytałam dzisiaj w Internecie, że w Polsce pada marznący deszcze. Przypomniała mi się historia z okresu dzieciństwa, związana z tym zjawiskiem. Pamiętam, że padał deszcz i natychmiast marzło, było bardzo ślisko i szłam z moim ojcem do naszego mieszkania z mieszkania dziadka było to w okresie gdy rodzice się rozwodzili. Wszystkiego dokładnie nie pamiętam wiem, szłam tam z nim i z kimś jeszcze ta druga osoba była dla ochrony tak myślę, ale nawet nie pamiętam kim była ta osoba. Domyślam się także że był to moment w którym ojciec stwierdził,że jednak się wyprowadzi i da nam spokój. Wiem, że było to po wielkiej awanturze, którą zrobił a my po tym zdarzeniu mieszkałyśmy na jakiś czas u dziadka bo bałyśmy się tam wrócić. Pamiętam jak weszłam do mieszkania gdzie było pełno szkieł wytłukł wszystkie mamy kryształy (kiedyś była taka moda) chyba 17 sztuk, uszkodził pralkę itp. Potem kazał mi to sprzątać i wynosić szkła do śmieci, jak miałam zaprotestować skoro się bałam, miałam zaledwie 10 – 11 wiadro było bardzo ciężkie, do śmietnika dosyć daleko, najpierw musiałam pokonać schody z 3 piętra i wyjść z klatki schodowej, potem jeszcze trochę metrów chodnika, aby dotrzeć do śmietnika. Bardzo uważałam a jednak mi się nie udało wychodząc z klatki schodowej wpadłam w poślizg i się przewróciłam tak bolało, że nie mogłam się podnieść zaczęłam płakać. Nie pamiętam kto mi pomógł na szczęście nic poważnego się nie stało miałam ogromny siniak na udzie który schodził prawie dwa miesiące. Jaki ojciec nakazuje dziecku robić takie rzeczy w taką pogodę przecież mogłam się zabić.